Południowe wybrzeże

Lecimy z atrakcjami po kolei zgodnie z kierunkiem na wschód.

 

1.Jadąc z Hvolsvollur kolejnym przystankiem będzie “ściana” z kilkoma ciekawymi wodospadami. Seljalandsfoss to jeden z bardziej znanych przede wszystkim dlatego że można przejść za jego kaskadą, oczywiście jeśli nie jest to zima i cała okolica nie jest oblodzona. Warto puścić się też ścieżką wzdłuż wzgórza, aby dotrzeć do ostatniego wodospadu, ukrytego w grocie skalnej Gljufrabui. Zmoczenie się jest bardzo prawdopodobne ale przy odrobinie prywatności doświadczenie niezapomniane.

 

2. Wjazd w stronę Porsmork. Jest to osobliwa dolina, dość urokliwa. Dojazd do niej może być ekstremalny ponieważ jest na trasie do pokonania kilka solidnych rzek, którym mniejsze auta nie podołają, a zdarzały się także “utopione autokary”. Puszczając się jednak kawałek w tamtą stronę możemy zbliżyć się bezpośrednio do ściany, którą spływała lodowcowa rzeka powstała w wyniku erupcji wulkanu Eyjafjallajokull znajdującego się pod pokrywą lodowca o tej samej nazwie. Potężna rzeka płynęła całą doliną w kierunku południowym, zmywając po drodze most i spory kawałek drogi. Wjazd wyłącznie dla pojazdów 4x4.

 

3. Kolejnym przystankiem będzie “muzeum” albo po prostu buda poświęcona wydarzeniom związanym z erupcją wulkanu Eyjafjallajokull… Czerwona farma znajdująca się u podnóża góry, od jej południowej strony, ucierpiała najbardziej podczas erupcji. Po prostu była w bezpośrednim sąsiedztwie i przyjęła na siebie największe ilości popiołu wulkanicznego opadającego akurat na południowe wybrzeże. Samo muzeum pokazu parę zdjęć i film z walki ze skutkami erupcji, ale większość czasu jest zamknięte lub udostępnianie wyłącznie dla grup po wcześniejszej rezerwacji. Niemniej jednak warto zatrzymać się w tym punkcie i rzucić okiem czy to na zdjęcia czy samo miejsce.

 

  • dziki basen Seljavallalaug

    dziki basen Seljavallalaug

4. Dziki basen Seljavallalaug - parę km za muzeum wulkanu, musimy odbić w lewo (na północ, w stronę gór) w drogę 242, jadąc nią do końca dotrzemy do miejsca gdzie należy zostawić auto. dalej idziemy w górę rzeki - spacerek ok 15 minut, trzeba raz przekroczyć małą rzekę więc przyda się trochę finezji. Basen ma przebieralnię, woda nie jest nadzwyczaj gorąca, ale okoliczności przyrody i otoczenia wynagradzają.

 

5. Dalej, dwa z obowiązkowych punktów wycieczki - czyli wodospad i muzeum w Skógar. Wodospad jak wodospad, pionowa ściana robi wrażenie, można wdrapać się na taras widokowy na jego górze, można też - mając więcej czasu puścić się ścieżką dalej w górę rzeki - wtedy okaże się, że Skógarfoss choć największy, to nie jedyny.

 

  • skansen w muzeum w Skógar

    skansen w muzeum w Skógar

6. Na tym samym zjeździe co wodospad, ale nieco w prawo znajduje się muzeum Skogasafn. Jeśli tracić czas na muzea na Islandii, to to jedno powinno załatwić wszystkie. Jest tam i zbieranina różnych narzędzi życia codziennego z różnych okresów osadnictwa, jest tam też skansen z zabudowaniami także z różnych epok, oraz moje ulubione - muzeum techniki i transportu - czyli ogromna hala w której nagromadzone jest całkiem sporo ciekawych sprzętów.

 

7. Ukryty wodospad Kvernufoss. Jeśli mamy zapas jeszcze min 40 minut, możemy bezpośrednio z muzeum puścić się na kolejny ciekawy wodospad. Nie jest on tak komercyjny jak poprzednie, bo i trzeba kawałek do niego podreptać oraz dostęp do niego został “upubliczniony” stosunkowo niedawno. Jest nieco bardziej kameralny niż Seljalandsfoss, ale  także można przejść za ścianę wody.

 

8. Jęzor lodowca Solheimajokull, to jeden z pierwszych punktów na trasie w którym możemy się w miarę zbliżyć do lodowca, kolejne będą bardziej “pod drodze” i bardziej majestatyczne.

 

9. Wrak samolotu Dakota, to generalnie wielki pic na wodę :) o ile znalezienie wraku i dotarcie do niego jeszcze w 2009 było wyzwaniem, teraz to już mocno naciągana atrakcja. Właściciel terenu wkurzył się nagminnym rozjeżdżaniem mu plaży i dziesiątkami “pielgrzymów”, więc skomercjalizował do cna możliwość odwiedzenia tego kawałka aluminium rozpadającego się na plaży. Jeśli nie chce się komuś dreptać prawie 4 km w jedną stronę, w niekoniecznie znośnych warunkach pogodowych można nawet podjechać specjalnie podstawionym autokarem… Nie wiem, nie znam się ale sądząc po zdjęciach w internetach z tego wraku zostało już całkiem niewiele. Są na Islandii lepsze perełki ;) Tutaj kilka zdjęć z czasu kiedy po raz pierwszy odnaleźliśmy wrak.

 

10. Kolejnym ważnym punktem jest góra z latarnia na cyplu Dyrholaey, czarne plaże oraz klify poniżej. Należy zjechać z 1, w prawo na drogę 218. Jeśli wiatr jest znośny, możemy wjechać na samą górę, z której są rewelacyjne widoki. Na dolnym parkingu, przy klifach natomiast w sezonie znowu można zauważyć Maskonury gniazdujące w trawiastych norach na klifie. Wracamy do 1.

 

11. Kolejny zjazd to droga 215 w kierunku czarnej plaży Reynisfjara, stałego punktu wielu filmów kostiumowych oraz rodem z sci-fi. Oczywiście miejsce jakże urokliwe także niebezpieczne, regularnie bagatelizowane przez turystów fale potrafią łatwo doprowadzić do tragedii. 

 

12. Vik. To urokliwe miasteczko w pechowym miejscu, wg. statystyk pada tu 70% czasu. Nad miastem góruje kościółek, nad nim jeszcze wyżej cmentarz - warto się tam wdrapać autem bo panorama jest ciekawa. Można także podejść na plażę i zerknąć na sterczące kły skalne od drugiej strony niż Reynisfjara. W Vik jest też spore “centrum handlowe”, czyli sklepy z pamiątkami, wyrobami, market, bistro - warto zrobić sobie tam przystanek, to taka ostatnia większa “dziura” na trasie w kierunku wschodnim.

 

13. Zaraz za Vik możemy pokusić się na wjazd nieco w głąb lądu. Opcja ciekawa jeśli chcemy udać się do odludnego campingu lub po prostu zapuścić kawałek dalej i bardziej dziko niż większość turystów. Należy skręcić w lewo, zaraz przed hotelem Katla i jechać głównym duktem cały czas przed siebie. Przedrzemy się przez pierwsze wzgórza, dalej otworzy nam się perspektywa na rozlewiska. Katla Geopark. Sama droga kończy się na osobliwym parkingu w dolince Þakgil. Znajdziemy tam też groty skalne oraz wodospad. Niemniej jednak sama przejażdżka tą drogą to wielka frajda i wspaniałe widoki.

 

  • miasto elfów Laufskalavarda

    miasto elfów Laufskalavarda

 14. Za Vik, przez następną godzinę drogi niewiele się dzieje, można zrobić szybki przystanek w mieście elfów w Laufskalavarda, przy odbiciu drogi 209, oraz trochę dalej, przy polach zielonej lawy, aby dowiedzieć się skąd się tego tyle tutaj wzięło.

 

15. Kolejnym ważnym, ciekawszy punktem jest kanion Fjadrargljufur, zjeżdżamy na niego w drogę 206, kilka km dalej. Spacerek w górę kanionu zajmuje niecałą godzinkę, co prawda trudno trafić tam na idealne światło oświetlające środek kanionu, nie mniej jednak jest to istotny punkt programu do odwiedzenia.

 

16. Kolejny przystanek można sobie zrobić z okolicach miasteczka Kirkjubaejarklaustur. Jest tam bazaltowa posadzka Kirkjugolf oraz wodospadzik Sjornarfoss, ale nie jest to warte większej uwagi. Jeśli natomiast zatrzymamy się tam na nocleg to warto się poszwendać po okolicy, koniecznie trzeba wdrapać się też na klif nad miastem aby odkryć tam jezioro w, którym topiły się zakonnice orać rzucić okiem na panoramę miasta. Sam spacer jest ciekawy, trzeba wdrapać się dość stromą leśną ścieżką. Tak - leśną, bo podobno znajduje się tam najstarsze i najwyższe drzewo na Islandii. Szlak zaczyna się zaraz przed guesthousem Klausturhof.

 

17. Kolejny odcinek to znowu prawie godzina jazdy bez przystanków, aby dojechać do parku narodowego Skaftafell - parku lodowców. Z samego centrum informacyjnego można się wybrać na kilka trekkingów czy to pod jęzor lodowca czy to do wodospadu Svartifoss. Ten ostatni polecam zobaczyć, sprawny spacer w obie strony najkrótsza opcją zajmuje nieco ponad godzinę. Można rozszerzyć sobie trekking o inne dostępne szlaki, jednak wtedy musimy doliczyć odpowiednio dużo czasu w naszym programie. Do jęzora lodowca nie warto pchać się z samego centrum, można pojechać kawałek dalej i podjechać do jęzora Svinafellsjokull, podejdzie się bliżej i będzie mniej do podejścia. W bazie w Skaftafell można zaczepić się do firm które oferują trekkingi na lodowiec, od takich podstawowych, których spacerów po bardziej ambitne wspinaczki czy nawet wejścia na jaskinie lodowe.Jadąc dalej na wschód, mijać będziemy jeszcze kilka mniejszych lub większych jęzorów, można do nich oczywiście zjechać ale każdy to dodatkowy czas a i tak za bardzo się do nich nie zbliżymy.

 

  • lodowa laguna Fjallsarlon

    lodowa laguna Fjallsarlon

 18. Lodowa laguna Fjallsarlon - bardziej kameralna od swojej większej siostry, czyli mniej skomercjalizowana i oblegana przez turystów. Przy dobrej pogodzie można się w niej nawet wykąpać, czego już absolutnie zabraniają przy Jokulsie. Można się tu też wybrać na rejs motorówkami pontonowymi. Ze względu na wielkość jeziora lodowcowego, przeżycie jest bardziej kameralne niż np. amfibie kawałek dalej. Tak czy inaczej przy zapasie czasu warto zajechać i tutaj. 

 

  • lodowa laguna Jokulsarlon

    lodowa laguna Jokulsarlon

  19. Jokulsarlon -  najbardziej rozpoznawalna lodowa laguna. Co tu więcej pisać, majestatyczne góry lodowe pływające po jeziorze i uciekające kanałem do oceanu. Szereg atrakcji w postaci rejsu amfibią, lub motorowymi zodiakami, w sezonie zimowym baza wypadowa do jaskiń lodowych.

 

  • Kryształowa plaża

    Kryształowa plaża

 20. Kryształowa plaża - powstała na wskutek wyrzucanych brył lodu z laguny na czarne plaże, tu powoli topnieją dokonując swojego”żywota”.